Nie, to nie halucynacja (hemoglobina, taka sytuacja).
Przez 3 miesiące żadnego znaku życia
żadnego rodziału
nicość
pustka
i płacz
Ale.
POWRACAM, PRZEPRASZAM I OBJAŚNIAM! :D
A więc, moje usprawiedliwienie to nie tragedia rodzinna,
ani choroba,
ani problemy (jeśli nie liczyć tych codziennych xd)
i przede wszystkim:
nie umarłam, tak jak się niektórym zdawało xd
Żyję i mam się względnie dobrze, a na Daddy nie skończyła się wena, tylko miałam wrażenie że skończyliście się WY. xd
Po opublikowaniu 1 rozdziału przez długi czas był 1 komentarz, co mnie odrobinkę załamało. Styczeń był dla mnie bardzo ciężkim czasem, wiele się od tego czasu zmieniło, wiele, serio wiele straciłam i też WIEEEELE zyskałam. Ale to był czas kiedy moja wiara w siebie i te wszystkie pierdoły były na minusie, więc rozumiecie - nie ma żadnego (prawie) znaku z Waszej strony, więc nie ma mojej wiary.
Musiałam poukładać parę spraw i nie wchodziłam na bloga żeby się nie rozczarować jak bardzo tu pusto. Aż pewnego pięknego dnia napisała do mnie dziewczyna dzięki której tu zajrzałam, uświadomiłam sobie że jednak jesteście i że JEST NADZIEJA! :D
(jestem ciekawa ile osób to przeczytało, a ile przeczyta tylko to większą czcionką xd)
JEST OZNAKA ŻYCIA, HELL YEAH!!!!
OdpowiedzUsuńSzczerze się o ciebie martwiłam!! Cieszę się że wracasz kochana ♥
OdpowiedzUsuń